Nie zakładam tego bloga dla kogoś, dla obserwatorów, komentarzy... Nie. Zakładam go dla siebie, jako formę pamiętnika, terapii i pomocy. Nawet nie mam zamiaru dodawać gadżetu obserwatorów. Nie. W tej chwili zawiesiłam swojego bloga, który cieszy się zadowalającą popularnością. Po co? By w końcu znaleźć soebie. Nie mam zamiary wyjawiać swojego imienia, chcę tylko pisać. Póki nie uda mi się osiągnąć swojego celu.
Dobrze wiem co tak naprawdę przeszkadza mi w byciu szczęśliwą. W byciu żywą, bo w chwili obecnej na pewno się taka nie czuję. Czy świadomość problemu jest kluczem do sukcesu? Nie wiem... raczej podjęcie odpowiednich kroków, których to jeszcze nie podjęłam. Nie powiem, że nie potrafię tego zrobić, bo wiem, że tak nie jest. Jestem człowiekiem - my, ludzie, możemy zrobić wszystko. Potrzebuję tylko pomocy, samozaparcia, czasu i ciężkiej, ciężkiej pracy.
Chcę uwolnić się z więzienia jakie sama sobie urządziłam. Ciało jest komorą, która ukrywa prawdziwą mnie. Cóż... właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że taki problem, nie jest w istocie prawdziwym problemem. Unieszczęśliwia mnie i nie pozwala funkcjonować tak, jakbym chciała, ale nie jest aż tak niewyobrażalny, bym nie mogła się z nim uporać.
W styczniu idę do dietetyczki. To już naprawdę niedługo. Z dnia na dzień będzie lepiej, zniszczę, zabiję tę część siebie, której nienawidzę. Stanę się tym kim chcę być. Pokażę wszystkim prawdziwą mnie, która ukrywa się wewnątrz. A wtedy wszystko będzie dobrze, tak jak być powinno.
55 kilo jest wszystkim czego potrzebuję. W tym momencie. Naprawdę, mogło być gorzej. Co nie znaczy, że jest dobrze.
Wszyscy mamy problemy, wszyscy musimy z nimi walczyć.
Czasem jest mi trudno, gdy przypominam sobie fakty z mojej niedawnej przeszłośći. Nalad boli to, co zrobiła mi matka. Wiem, że jeszcze nie raz się z nią spotkam, mimo, że wreszcie dano mi szansę, bym mieszkała sama i uwolniła się z terroru, codziennie muszę słuchać jej głosu, gdy do mnie dzwoni. To dziwne... jak bardzo dziecko związane jest z matką. Jak bardzo nienawiść wiąże się z miłością. Ją skrzywdziło życie, ona skrzywdziła mnie. Czy będziemy potrafiły sobie z tym poradzić? Teraz jesteśmy daleko. To dobrze wpływa na nasze relacje. Cieszę się, że jest w Anglii, cieszę się, że jestem w Polsce.
Ta kobieta jest dla mnie zagadką, której nie potrafię rozwiązać.
Nie wiem niczego poza jedym - muszę się uwolnić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz