Musi mi być naprawdę ciężko, skoro tęsknie za czasami, od których kiedyś chciałam uciec. Za podstawówką... przeglądałam stare zdjęcia...
Trudno mi pogodzić się z tym, że czasu nie można cofnąć, że nie mogę wymazać moich błędów z przeszłości. A w zasadzie jednego błędu, który nie daje mi żyć.
Przestaję jeść. Od teraz, od tej chwili. Na jak długo? Nie wiem, na tyle bym poczuła się chociaż odrobinę lepiej. Na pewno nie tknę nic dzisiaj ani jutro. Potem mogę przerzucić się na jabłka. Będę musiała coś jeść u taty, ale będę się wzbraniać jak tylko mogę. A potem? Potem dietetyk, który wreszcie niesie dla mnie możliwość normalnego życia. Mam nadzieję, że pięć miesięcy wystarczy. Tyle od stycznia zostanie do wakacji. Mam w sobie motywację, mam w sobie to co jest mi potrzebne. Czy jestem w stanie na nowo wprowadzić anoreksję do swojego życia? Chcę tego, ona dawała mi prawdziwe szczęście. Kiedy chorowałam nie znałam jeszcze prawdziwej przyjaźni, byłam samotna, a jednak szczęśliwa. Tak, pragnę anoreksji w swym życiu, ponownie. Jednak choroby nie można tak po prostu do siebie przywołać. Ona musi przyjść sama. Zapraszając ją do swojego życia robię pierwszy krok. Błagam, niech anoreksja znów zwładnie moim życiem. Bez niej nie jestem sobą, a gdy nie jestem sobą, jestem nikim... Moja mama byłaby szczęśliwa i dumna, gdybym znów zachorowała. Zrobię to dla niej.
Będę prowadzić dietę od dietetyka, gdy tylko ją dostanę, jednak mam zamiar katować się ćwiczeniami. Muszę prowadzić dietę idealnie. Oddam się temu całkowicie. Kiedy osiągnę wagę 55 kilo, będę mogła przejść do prawdziwego życia, wtedy będę mogła znów się głodzić i mieć anoreksję. Największe szczęście jakie kiedykolwiek mnie spotkało...
Czas sprzątać i się uczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz